Wstęp
Wielu znamienitych mężów ustawicznie zachęca i jednocześnie wielu odwodzi mnie, od tego, by powierzyć trwałemu pismu to, co niedawno ulotnym słowem wyrażałem na dziedzińcach uniwersyteckich przeciwstawiając się nauce Pelagiusza w sprawie Boga i Jego mocy. Albowiem podczas gdy przyjaciele Boga wzywają i zagrzewają mnie, bym jako adwokat przedstawił Jego sprawę, przyjaciele Pelagiusza, ponad miarę liczniejsi od tych pierwszych, odstraszają mnie i powstrzymują od tego zamierzenia.
Oto bowiem – i mówię o tym z niekłamanym bólem serca – jak niegdyś przeciwko jednemu Prorokowi Boga znalazło się ośmiuset pięćdziesięciu wyznawców Baala i ich liczni sprzymierzeńcy, do których dołączył się niezliczony lud, tak i dziś w tej sprawie iluż, Panie, wraz z Pelagiuszem walczy na rzecz wolnej woli, przeciwko Twojej bezinteresownej łasce i przeciwko Pawłowi, który słowami, niczym bokser walczy w imię Tej łaski. Iluż także dziś odrzuca Twoją bezinteresowną łaskę, i utrzymuje, iż sama wolna wola wystarcza do zbawienia, lub jeśli wspominają o łasce, przedstawiają ją lekceważąco jako konieczną, albo chełpią się, że można na nią zasłużyć dzięki wyborom ich wolnej woli, a wtedy wydaje się, że łaska jest kupiona a nie bezinteresownie [przez Ciebie] dana? Iluż także słabych, Boże wszechmocny, z góry przyjmuje za prawdę wartość swojej wolnej woli i zaprzecza Twemu wsparciu i współdziałaniu w ich działaniach, powtarzając za bezbożnymi: „Odejdź od nas”? Iluż nadto, Panie, wysławiając wolność swojej woli, uchyla się od służby Tobie? Lecz nawet jeśli przyznają, że co najmniej współdziałasz z tymi upadającymi, a nawet niekiedy z tymi dumnymi i pełnymi nienawiści twoimi obywatelami, to jednak nie chcą przyznać, że Ty nad nimi panujesz; lecz pełniejsi pychy od Lucyfera nie mając satysfakcji ze zrównania się z Tobą bezwstydnie pragną nad Tobą, Królu Królów, panować. Nie boją się bowiem dodawać, że ich wola idzie na przedzie jak pani, Twoja idzie z tyłu jak służka; oni idą z przodu jak Panowie, Ty idziesz z tyłu jak sługa; Oni jak Królowie rozkazują, Ty jak sługa jesteś posłuszny. Bez wątpienia również jeśli chodzi o przyszłe zdarzenia przygodne są tak pewni wolności swojej woli, że nawet wbrew proroctwu chcą uwolnić się od podległości Tobie, a Twoją wolę najbardziej wolną, najbardziej wszechmocną i najbardziej niezmienną – „gdy zdarzą się te, które były nieznane w przeszłości”[1] – chcą zrzucić ze szczytu dawnej wolności i poddać służbie nieuchronnej nowej konieczności .
O Panie Boże mój, pełen smutku zastanawiam się, ilu i którzy to sędziowie z taką troską chcą uwolnić i przywrócić do łask Pelagian, niegdyś potępionych i wypędzonych z granic całego Kościoła! Ilu pełnych pychy obrońców głośno woła w ich obronie! Ilu niegodnych oskarżycieli troszczy się o ich sprawę! Iluż w końcu, Panie, nie mając logicznych argumentów, ku innym dowodom się zwraca, i aby wynosić sprawę Pelagian stara się Twoją sprawę zlekceważyć lub poniżyć choćby wrzawą, poniżającymi obelgami, wyzwiskami, śmiechem i gestem! I iluż i jak liczni ich wspierają! Cały niemal świat po Pelagiuszu popadł w grzech. Podnieś się zatem Panie, osądź sprawę swoją, wesprzyj tych, którzy Cię dźwigają, chroń ich, wzmacniaj i dodaj otuchy. Wiesz bowiem, że ufny nie w moją lecz Twoją moc, tak mały przystępuję do tak wielkiej sprawy. […]
Ktokolwiek zaś chciałby badać tę jedną przyczynę działając konsekwentnie z konieczności, jak się wydaje się, będzie mógł wyjaśnić zdolność działania, tj. moc wszystkich innych przyczyn. Jednak ja oceniwszy moje zdolności nadal jestem porażony wzniosłością tak nieosiągalnej z rzeczy, głębią i bezmiarem tak niedostępnej z rzeczy, trudnością tak nieprzeniknionej z rzeczy. Czyż bowiem filozofowie nie uważają takiego zadania za najtrudniejsze, i dlatego jedynie mędrcowi przysługuje poznanie przyczyn rzeczy; dlatego także Poeta mówi: „Szczęśliwy jest kto mógł poznać przyczyny rzeczy”[2]. Badanie naturalnych i właściwych przyczyn bytów zawiera w sobie ogromną trudność i o ileż więcej pracy i wysiłku wymaga się od rozumu, obciążonego marnym ciałem, by wzniósł się ponad wszystkie przyczyny i przeniknął aż do nieprzenikliwego wnętrza wszelkich przyczyn nadnaturalnych, najwyższych, niedostępnych i niewidzialnych i oglądał je niczym oczami Sowy widzącymi w ciemnościach; ileż także pracy i wysiłku wymaga dźwignięcie innych podobnych ludzi, oczyszczenie ich oczu, aby i oni tak samo oglądali przyczyny nadnaturalne. Czyż do tej nauki nie należy także zgłębianie wiedzy na temat wszelkich innych przyczyn oraz jedynej przyczyny pierwszej; badanie dotyczące wytwarzania rzeczy, utrzymywania w istnieniu i każdego działania, badanie możności, wiedzy, woli Boskiej, przeznaczenia, opatrzności, predestynacji, wybrania, potępienia i łaski, nieuchronnego losu, przypadku i szczęścia, wolnej woli, zasługi i kary, konieczności lub przygodności zdarzeń przyszłych wraz z wszelkimi okolicznościami im towarzyszącymi oraz wszelkimi przyjętymi założeniami i wynikającymi wnioskami. Ta nauka obejmuje skryte tajemnice całej logiki, fizyki, astronomii, etyki i metafizyki, czyli nauki boskiej; w niej także zawarte są najczęściej dyskutowane zagadnienia dotyczące wszelkich narodów i języków, stanowisk, płci, osób, o których chętnie rozprawia zarówno człowiek niewtajemniczony w nauki jak i staruszka.
Proszę bacznie przyjrzyjcie się, jak ci wszyscy sławni filozofowie zdawkowo tę tak powabną Muzę w progu powitali. Dlatego i sama Minerwa, odpowiadając jednemu ze swoich uczniów wnikliwie roztrząsającemu takie zagadnienia rzekła: „Wzywasz mnie do pomocy przy badaniu sprawy najważniejszej ze wszystkich, którą ledwo co dotknąwszy wielu ma dość”[3]. Czyż i Prorocy wyraźnie dostrzegając wzniosłość niektórych tajemnic, odbitych jakby w lustrze nie podziwiali ich niczym ślepcy i prostacy, i czyż nie dlatego się skarżyli? Czyż i ten, niepodobny do nikogo na ziemi, nie zgłębiając ani jednego maleńkiego przejawu boskiej opatrzności, lecz skromnie ją podziwiając nie powiedział: „Dopuśćcie i mnie też do słowa, potem pozwalam wam szydzić. A czyż ja do ludzi mam żal? Czy niesłusznie duch mój jest zburzony? Spójrzcie na mnie, zdziwieni, i ręką przymknijcie swe usta! Źli są szczęśliwi Jest myśl, co mnie tak przeraża, że drżę na całym ciele: Czemuż to żyją grzesznicy? Wiekowi są i potężni”[4]. Czyż także i ten, którego Bóg sobie upodobał, i który cieszył się, że rozumie więcej niż wszyscy jego nauczyciele, także starcy, zapalczywie ganiąc pomyślność grzeszników, na trzęsących się nogach i niemal się poślizgnąwszy nie uznał, że bezpodstawnie usprawiedliwia on serce swoje i sam siebie na próżno gani, i natychmiast obwiniając się o to, że tak oto odrzuca synów Boga, dodał, że myślał, iż wiedział [że tak należy]? Lecz tak stało się dopiero wtedy, gdy wszedłszy do sanktuarium Boga osiągnął wiedzę. Czyż i ów umiłowany Pan, który wszystkich mądrością przewyższał, częstokroć nie uskarżał się, na to, że wszystko jednakowo się udaje sprawiedliwemu i niesprawiedliwemu, i czyż nie twierdził, że jest to najgorsze ze wszystkiego, uważał nawet za największą boleść, że sprawiedliwych i niesprawiedliwych takie same spotykają nieszczęścia, że bezbożni i pobożni są otaczani pomyślnością; czyż nie przyznawał, iż nawet mądry człowiek nie jest w stanie poznać żadnej z racji działań Boga? Czyż i ów w łonie uznany za oddanego Bogu Prorok tak wspaniały, że nazywa się Go najwyższym u Boga, skarżąc się zadziwiony nie rzekł: „Sprawiedliwość jest przy Tobie, Panie, jeśli zacznę prowadzić spór z Tobą. Chciałbym jednak mówić z Tobą o słuszności: Dlaczego życie przewrotnych upływa pomyślnie? Dlaczego wszyscy przewrotni zażywają pokoju?”[5] Czyż i pełni chwały Apostołowie chwalący wyższość ducha[6], nie dziwili się podobnym rzeczom? Czyż owo najbardziej umiłowane, wybrane naczynie, i tak wielki zakrystianin Boga, że porwany do trzeciego nieba poznał tajemnice spraw boskich, badając jedną z głębi tego oceanu, wciągnięty w jego otchłań nie został zmuszony do okrzyku: O wielkości bogactw mądrości i wiedzy Boga! jak niepoznawalne są Twoje wyroki, i niezbadane Jego drogi? Czyż i ów książę apostolskiego zgromadzenia, Klucznik bram nieba, pełen Ducha Świętego nie stwierdza, że Paweł, zgodnie z udzieloną mu mądrością napisał listy, które zawierają rzeczy bardzo trudne do zrozumienia? Lecz pytam, gdzież w tych wszystkich jego listach bardziej ukryta tajemnica, jeśli nie w materii tej zagadki?
Któż nie widzi, ile i jak sławnych szkół, ile i jak wielkich umysłów filozofów i teologów w minionych, wspaniałych czasach badało tę bezgraniczną głębię i jak wielkie poczynili postępy, ale ile też pozostawili potomnym do zbadania? Liczne bowiem zagadnienia wydają się nadal nie zbadane wystarczająco starannie; co więcej niektóre nie są nawet jeszcze pod rozważanie wzięte. Albowiem tu nieskończony chaos Anaksagorasa, tam nie do odkrycia labirynt Dedala, ówdzie Hydra – dziw potworny, której odrastają trzy zamiast jednej, odciętej głowy, tu zaś, po rozwiązaniu jednej trudności rodzą się inne niezliczone – świadkiem doświadczenie i Pallas. Któż zatem w tak małym dziełku odnajdzie tyle tajemnych przejść i to zawierających tak wiele zakamarków? Czyż i tu nie znajdują się niebezpieczeństwa Scylli i Charybdy przerażające każdego? Iluż bowiem pragnąc ominąć Charybdę wpadało na szczekającą Scyllę? I iluż chcących uniknąć Scylli wpadało do gardzieli Charybdy? Któż zatem mógłby przyjąć z góry, że bezpiecznie przepłynie przez środek?
Lecz wiem co uczynię, powierzę się tej łodzi, która nie może zatonąć, łodzi Piotra. Do niej bowiem jedyny Stwórca i nauczyciel nasz Chrystus wsiadając, nauczał, jak czytamy, z niej, symbolicznie nam wykazując, że pełnia władzy i urząd nauczycielski całej chrześcijańskiej nauki pozostaje w tejże łodzi Piotra, czyli w Rzymskim Kościele. Ocenie tego tak prawdziwego, tak wielkiego nauczyciela w pełni się poddaję i szczerze powierzam siebie całego i wszystkie moje dzieła napisane i mające powstać; we wszystkich modlitwach proszę z największą pokorą o jego wsparcie, gdy przeciw nieprzyjaciołom Boga będę walczyć; proszę już to pouczenie, gdy zbłądzę, już to o uznanie, gdy poprawnie będę rzeczy przeczuwał. Aby zwalczyć te wszystkie trudnościom i każdą z nich z osobna, dodaje mi przyjacielskiej otuchy ten dzielny słuchacz, u którego żadne słowo nie jest ani niemożliwe ani trudne. Wiem bowiem, Panie Boże, wiem, że nie patrzysz z góry na broniących Twojej sprawy, nie opuszczasz, nie zostawiasz, lecz wspierasz, pouczasz, pokrzepiasz, wzmacniasz i utwierdzasz. Pełen zatem ufności, zamierzając walczyć pod najbardziej niezwyciężonym ze sztandarów nieustannie bronię Twojej sprawy.
[1] Zob. niżej odstanie przeszłości
[2] Wergiliusz, Georgica 2 (490).
[3] Boecjusz, O pocieszeniujakie daje filozofia 4, proza 5.
[4] Hi, 21, 3-7.
[5] Jr 12, 1.
[6] Por. Prz 8,14.